Pończochy na zimę i świąteczne zakupy

Specjalnie na zimę robię zapasy pończoch nylonowych. Ze względu na coraz szersze grono zainteresowanych takimi produktami, mamy na rynku całkiem niezły wybór. Moim odkryciem są pończochy ze wzorkiem od Greta Vintage Store. Grubość 30 den w zupełności wystarcza, gdy ktoś przemieszcza się samochodem.
Z ostatnią paczką przyszła do mnie też mała niespodzianka w postaci dodatkowej pary pończoch, za którą chciałabym bardzo podziękować.


Do wypróbowania, już niedługo będę miała bardzo grube pończochy Cervin Bicolore, 90 den. Nie są to "czyste" nylony. Ich skład to 94% poliamid, 4 % lycra. Postanowiłam jednak przymknąć na to oko, tym bardziej, że są dostępne w bardzo świątecznych kolorach.
źródło
Dla zwiększenia ochrony przed zimnem polecam produkty Black ribbon lingerie, które znajdziecie na fun page'u na FB.


Kupując prezenty na święta starajcie się wybierać produkty od krajowych wytwórców. Po co zasilać kieszenie wielkich korporacji, kiedy można zamówić coś pięknego od naszych, polskich producentów? Taki mi wyszedł postulat na koniec listopada...Oba sklepy: Greta Vintage Store oraz Black ribbon lingerie pojawią się w zakładkach na blogu.

Loki w stylu lat czterdziestych

Przyznam, że fryzura jest dla mnie najtrudniejszym elementem stylizacji retro. Z tego względu postanowiłam zmierzyć się z tematem w sposób profesjonalny. Jednym z ostatnich zakupów były termoloki. Gorąco polecam nabycie takiego zestawu. Termoloki nie niszczą włosów i w krótkim czasie można uzyskać bardzo ładną fryzurę. Ze względu na fatalny stan moich włosów, w dzisiejszym poście wystąpi Caramel Cat. Co jakiś czas na blogu będą pojawiały się tutoriale o fryzurach i makijażu w stylu retro.

Dziś przedstawimy Wam jedną z najprostszych fryzur. Loki w stylu lat czterdziestych. Prosta w wykonaniu i efektowna, pozwala na osiągnięcie looku ala Rita Hayworth czy Dita von Teese.




1. Przygotuj włosy do zakręcenia. Nie nakładaj pianki, ani żadnego innego środka utrwalającego. Loki powinny mieć naturalny wygląd. Przez zastosowanie pianki możemy uzyskać efekt posklejanych włosów. Włącz termoloki, na każdym urządzeniu znajduje się termiczny znacznik, który określa stopień rozgrzania wałków.




2. Podziel włosy na trzy pasma. Kupione przeze mnie termoloki mają specjalną klamrę, dzięki której wałek trzyma się na włosach.


3.Nawijanie termoloków rozpocznij od przodu głowy. Tu loki powinny być najbardziej regularne. Nawijaj loki pod spód wałka. Dzięki temu fryzura będzie bardziej uniesiona. Postaraj się, aby włosy były nawinięte równomiernie. 



4. Długość trzymania wałków na głowie uzależniona jest od struktury włosów. Przy włosach gęstych można wydłużyć czas nawet do 40-50 minut.



5. Po upływie odpowiedniego czasu delikatnie rozpleć wałki. Nie czesz włosów. Wykorzystaj powstały podczas nakręcania wałków przedziałek, ułóż włosy ręką. Dla utrwalenia użyj dobrego lakieru do włosów. Polecam Infinium Loreal, moc 4.


 

6. Efekt końcowy. Nie zapomnij o czerwonej szmince i odpowiednim ubraniu. Hello Rita!




Dla uzyskania lepszego efektu użyłabym wosku do włosów, który wygładziłby naszą fryzurę.

Dlaczego lubię listopad?

Listopad to mój ulubiony miesiąc w roku! Nie trudno się domyślić dlaczego. Ilość prezentów w miesiącu urodzinowo/imieninowym jest na prawdę imponująca. Nie pochwaliłam się jeszcze rzeczami, jakie ostatnio do mnie trafiły.

Do mojej kolekcji kuchennej:



Lady in Black, nie wiem skąd wiedziałaś, że takiej potrzebuję :-)

Dostałam też piekną talię kat z moimi zdjęciami. Już mam pomysł na sesję zdjęciową. Prezent od osób kreatywnych z wMediaWzięci.





Co kobiety lubią najbardziej? Biżuterię!


Na jesienną słotę, automatyczna parasolka

foto: Przemek Borys


W kolejnym poście druga porcja prezentów, będzie bardzo oryginalnie!

JOY - 23.12.2011 - backstage

Jeśli macie ochotę poczytać o burlesce i spełnianiu marzeń kupcie magazyn Joy 23 grudnia. Betty Q opowie o sobie i będzie można zobaczyć zdjęcia z Crew!




nasza JJ i 52 cm w pasie:

Creative black tie dla kobiet

Idąc na występ Le Crazy Horse de Paris zastanawiałam się co tak na prawdę oznacza dress code "creative black tie". Bez dwóch zdań jest to odmiana ubioru formalnego. Określenie "creative" może być jednaka zwodnicze. Wychodząc z założenie, iż określenie dress codu jako "black tie", wymaga od mężczyzny założenie smokingu, to czy dodanie słowa "creative" pozwana nam na mniej formalny strój czy jedynie na lekkie zmodyfikowanie smokingu tj. czarna koszula czy brak muchy? Na to pytanie może odpowiedzieć tylko Szarmant.

Ja skoncentruję się na wariacji na temat stroju kobiecego. "Black tie" pozwala kobiecie na założenie sukienki koktajlowej albo wieczorowej. Najważniejsze, aby spódnica czy sukienka nie sięgała wyżej kolan. Niestety bardzo często spotykam kobiety, które przesadzają z ograniczaniem długości swoich kreacji. Nawet jeśli kobieta ma co pokazać, nie powinna na przyjęcie z tak określonym dress codem, przychodzić w mini spódniczce. "Creative black tie" pozwala kobiecie na znacznie więcej dowolności. Można eksperymentować z długością, kolorem lub pójść w bardziej "świecącą" odmianę stroju. Musimy jednak pamiętać, że nasza kreacja powinna przypominać strój wieczorowy. Golfom z dzianiny mówię zdecydowane - nie.

Przy wyborze stroju, na występ paryskiego kabaretu, kierowałam się nie tylko wyjątkowym charakterem imprezy, ale też wygodą. Klasyczny gorset, z pięknie podkreśloną talią, oraz spódnica ołówkowa okazały się najlepszym wyjściem. Zależało mi na tym, aby strój nie był cały czarny. Oczywiście nie mogło zabraknąć nylonowych pończoch ze szwem (cuban heel). Gorset został fachowo dobrany przez specjalistów ze sklepu Absynt. Jeśli któraś z Was marzy o takim stroju, skierujcie swoje kroki na ul. Chmielną 2 w Warszawie. Na hasło "Pin Up Candy" zostaniecie obsłużone po królewsku!



Forever Crazy - show Le Crazy Horse w Warszawie

Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w niezwykłym pokazie Le Crazy Horse, legendarnego paryskiego kabaretu założonego przez Alana Bernardina ( historia kabaretu pojawiła się już na blogu, w TYM poście). Występ odbył się w ramach pierwszej, europejskiej trasy kabaretu, w pięćdziesiątą rocznicę jego założenia. 

Z tej okazji jedna z hal EXPO XXI zamieniła się w prowizoryczny, paryski kabaret. Hostessy, ubrane w identyczne kostiumy i czarne peruki, kierowały gości do szatni i prowadziły na miejsca. Organizatorzy zadbali również o odpowiednią temperaturę w pomieszczeniu. Niestety na spektaklu o godzinie 19 widownia nie była wypełniona.

Po rozpoczęciu się spektaklu siedziałam jak zaczarowana. Magia kobiecego ciała połączona z niesamowita grą świateł, robiła wrażenie. Tancerki Le Crazy wyglądały na scenie jak klony, identyczne ciała, identyczne kostiumy. Niezwykle bogaty program show obfitował w pikantne występy solowe oraz rozbudzające wyobraźnię układy. Te, które przypadły mi najbardziej do gustu to Upside Down (z wykorzystaniem lustra), Final Fantasy (tancerka wirująca w powietrzu na linach) oraz Teasing (mieszanka dymu, muślinu i falujących ciał). Muszę również zaznaczyć bardzo ważny, techniczny, aspekt występów. Idealna organizacja, zgranie tancerek z technikami i wspaniała gra świateł, sprawiły, że występ trzeba nazwać niezapomnianym. W programie znalazło się również miejsce dla pana robiącego pokaz światło-cieni. Byłam zdziwiona bardzo żywą reakcją publiczności na tego typu występ. 

To, co nie zachwyciło mnie w pokazie, to małe zaangażowanie tancerek w ich role. Spodziewałam się bardziej personalnego podejścia do występów solowych. Oczywiście chorografie zatańczone były perfekcyjnie, ale zabrakło w nich charakteru. Podejrzewam, że jest to spowodowane doborem tancerki do choreografii, a nie tworzeniem jej specjalnie dla jednej, konkretnej dziewczyny. 

Niestety, w hali EXPO nie da się stworzyć klimatu paryskiej kawiarni. Duża przestrzeń spowodowała, że publiczność nie czuła kontaktu z dziewczynami na scenie. Świadczyła o tym dość słaba reakcja na poszczególne występy. Po ostatnim numerze, jeszcze przed zapaleniem świateł, część osób zaczęła już wychodzić.
Nie do przyjęcia był dla mnie też sposób ubioru widzów. Na biletach został określony dress code, creative black tie. Zdecydowanie nie oznacza to jeansów z jasną koszulą czy "imponującą", skórzaną kurtką. Podczas pierwszej części występu na widowni panowało małe zamieszanie. Część osób próbowała przesiąść się na wolne miejsca, co spotkało się ze stanowczą reakcją organizatorów, ale też rozpraszało osoby siedzące obok.

Podsumowując, jestem szczęściarą, że miałam okazję zobaczyć to przedstawienie. Do listy moich marzeń dodaję wyjazd do Paryża i spektakl Le Crazy w ich "naturalnym" środowisku.

Jutro post ze stylizacją.