Ze względu na porównania, do divy polskich scen, po moim ostatnim wyjściu na galę Polacy z werwą, postanowiłam odwiedzić na Powązkach niezwykła aktorkę, którą była Nina Andrycz.
Nina Andrycz, królowa sceny Teatru Polskiego, żyła ponad 103 lata, choć w wielu publikacjach jej wiek jest mylnie szacowany. Grała 54 sezony ( z przerwą na czas wojny i okupacji). Była żona Józefa Cyrankiewicza, premiera rządu. Nigdy nie przyjęła nazwiska męża, jak sama powtarzała jej największą miłością był aktor i reżyser Aleksander Węgierko.
Po ślubie Niny z Cyrankiewiczem po Warszawie krążyła anegdotka o tym, że w noc poślubną pokojówka słysząc klaskanie wbiegła do pokoju nowożeńców myśląc, że jest wzywana. Okazało się, ze to Józef Cyrankiewicz bił brawo swojej żonie, gdyż jego małżonka była przyzwyczajona do braw po każdym akcie.
Na scenie grała głównie królowe. Mówiła "królowe zarabiały pieniądze, dlatego nie mogłam się od nich uwolnić". Mimo wieku i kontrowersyjnego stylu życia zawsze była damą. Choć nie wstydziła się wyprosić dziennikarzy słowami: "Padam na pysk. Materiału macie na cztery wywiady".
Spoko notka i refleksja cała... Ale jakoś nie czuję zasadności robienia sobie sesji obszerniejszej niż max. 1 fotka nad czyjąś mogiłą czy choćby z w cmentarnej alejce...
OdpowiedzUsuńCmentarz powązkowski to chyba jedno z popularniejszych miejsc na zdjęcia. Sama mijałam cztery ekipy sesyjne. Ja nie robię sobie zdjęć z jakimkolwiek grobem, tylko oddaję hołd niesamowitej aktorce, do której zostałam porównana.
UsuńNina Andrycz jak ta laala:)
OdpowiedzUsuńTo porównanie trochę mnie zaskoczyło. Wcześniej byłam już podobna do Poli Negri i Josephine Baker :-) Sama postać Niny - niesamowita.
Usuń