Dziś mój drugi dzień w Paryżu. Po zamieszaniu związanym z podróżą (tak to jest jak się zapomina ważnych rzeczy ze stacji benzynowych), udało mi się dojechać na miejsce. Mieszkam w urokliwej dzielnicy skąd w 10 minut moge dostać się pod samą wieżę Eiffel'a.
Pierwszy dzień został poświęcony na wizytę w znanych mi miejscach. Nie zabrakło też ciekawych plenerów i... pończoch nylonowych.
Miałą też okazjię spotkac się z niesamowitą dziewczyną, moją burleskową bratnią duszą z Malty - Undine LaVerve (sama przyznaje, że jej pseudonim jest skomlikowany). Przy winie rozmawiałyśmy o interpretacji i drogach rozwoju burleski. Musze przyznać, że brakowało mi tak żywiołowej i szczerej rozmowy. Wieczór zakończyłyśmy małą burleskową improwizacją na Cite, przy jazzowych dźwiękach.
Ach, Paryż! Ale Ci zazdroszczę, że możesz tam teraz być! :)
OdpowiedzUsuńJestem przeszczęśliwa. Brak wakacji w tym roku strasznie mi doskwierał, za to w Paryżu mogę trochę odetchnąć :-)
UsuńZdjęcie z nóżką i wieżą Eiffla - boskie! :D
OdpowiedzUsuńTo też moje ulubione. Znalazłam bardzo fajne ustronne miejsce gdzie tylko turyści z promu mogli być świadkami moich obnażeń :-)
Usuńa co to za wieża obok tych boskich nóg w nylonach?
OdpowiedzUsuńEiffel czy jakiś tam :-)
Usuńnie wiem czemu, ale ten kolor pończoch strasznie mi pasuje do Francji...
OdpowiedzUsuń