Gdy zima za oknem, jedynym wyjściem na utrzymanie pozytywnego myślenia jest przywracanie letnich wspomnień. Jednym ze sposobów na przeniesienie się w ciepłe kraje jest upichcenie czegoś pysznego. Moim wyborem są grillowane ostrygi.
Mało kto wie, że ostrygi można podawać na kilka sposobów, nie koniecznie "na żywo". Najważniejsze aby ostrygi były świeże. Na szczęście w większości sklepów, z owocami morza,świeżuteńkie ostrygi można kupić w każdy czwartek. Najlepiej zjeść je tego samego dnia, ale nic się nie stanie jeśli poleżą w lodówce do piątku. Ostrygi zawsze myjemy przed podaniem. Najlepiej założyć do tego gumowe rękawiczki i szorować muszle szczotką pod bieżącą, zimna wodą. Pozbędziemy się wtedy piasku i różnych morskich zanieczyszczeń. Ostrygi otwieramy. Może wydać się to ciężkie, ale już po kilku muszlach dojdziecie do wprawy. Zostawiamy głębszą część muszelki odcinając ostrygę. Wylewamy z niej wodę i zostawiamy samo mięsko. Po grillowaniu ostryga pości wystarczająco dużo pysznego soku. Do ułożenia ostryg stosujemy dwie tace z piekarnika, metalową oraz ruszt. Układamy ostrygi na kratkach rusztu tak, aby się nie poprzewracały.
W kubeczku mieszamy oliwę z oliwek, posiekany czosnek, posiekaną natkę pietruszki, sok z cytryny lub limonki oraz sól i pieprz do smaku. Ilość składników musimy dostosować do ilości ostryg. Ja do każdej wlewałam łyżkę marynaty. Wstawiamy do piekarnika nastawionego na program do grillowania na 160 stopni, na 15 minut.
przed |
Jeszcze przed wyjęciem z piekarnika w domu zaczyna roznosić się przepiękny zapach nadmorskich knajpek serwujących owoce morza. Gorąco polecam, szczególnie w te zimne dni.
po |
Podziękowania dla Nocti za pomoc w pichceniu i robieniu zdjęć.
mniam!
OdpowiedzUsuńAle było smaczne... Kiedy powtórka? ;)
OdpowiedzUsuńhmmm nigdy nie jadłam ostryg, a te grillowane wyglądają całkiem całkiem :)
OdpowiedzUsuń