Pierwszą rzeczą, jaka robię po przebudzeniu jest zaparzenie filiżanki kawy. Z wiekiem zaczęłam doceniać smak kawy sypanej, która na dobre zagościła w mojej kuchni. Dziś chciałabym Wam podać mój przepis na peeling kawowy, który od kilku miesięcy gości w mojej łazience. Burleska wymaga ode mnie regularnego dbania o wygląd, ten peeling to sprawdzony sposób na piękna skórę. Ze względu na zbliżający się Dzień Mamy, polecam Wam zrobienie takiego kosmetyku w prezencie.
Kawa posiada niesamowite właściwości kosmetyczne, a na półkach drogerii coraz częściej możecie kupić kosmetyki z ekstraktem z kofeiny. Co robić, jeśli Wasz ulubiony peeling własnie się skończył a Wy nie macie czasu na zakupy? Wystarczy wizyta w dobrze wyposażonej kuchni. W kawie, oprócz wspomnianej kofeiny, znajduje się szereg innych substancji, które zadziałają zbawiennie na skórę. W brunatnych ziarnach znajdziecie: antyoksydanty (kwasy chlorogenowy i kawowy), sole wiążące cenne pierwiastki (m.in. wapń, potas, magnez, fosfor, żelazo, sód, cynk, miedź, kobalt, nikiel, mangan, chrom), witaminy z grupy B, kwasy organiczne (mrówkowy, octowy, glikolowy i mlekowy). Kofeina zawarta w kawie poprawia krążenie krwi, ma ona również właściwości antybakteryjne, przez co wygładzi niedoskonałości skóry. Przez stosowanie takiego peelingu opóźnicie też rozkład witaminy C w skórze, co spowoduje, że przez dłuższy czas będzie ona bez skazy! Nie muszę dodawać, że regularne stosowanie peelingu w miejscach dotkniętych cellulitem spowoduje jego zmniejszenie (kawa powstrzymuje lipogenezę i wspomaga lipolizę ;-).
Przepis na peeling:
dwie łyżki kawy sypanej, mogą być fusy
dwie łyżki soli morskiej
dwie łyżki oliwy z oliwek
dwie łyżki oleju kokosowego
jedna łyżka miodu
Ze względu na użytą przez mnie sól, nie polecam stosowania peelingu zaraz po goleniu.